wtorek, 26 marca 2013

#2. Masochistka Aniela melduje się na posterunku codziennej udręki.

Wiatr wzmagał się coraz bardziej, a ty nadal nie chciałaś opuścić naszej ukochanej polany i po prostu leżałaś i czekałaś na coś. Próbowałem przekonać cię do tego, iż jednak lepszym rozwiązaniem byłoby ucieknięcie, a  ty niewzruszona, nadal mnie nie słuchałaś. I wtedy przypomniałem sobie kolejne wydarzenia, która związane są z nami jak i tą polaną. 

- Czy nikt tu nie kosi? - przeczesywaliśmy właśnie tą cholerną łąkę, a ja kolejny raz żałowałem, że zgodziłem się na jeden z twoich chorych pomysłów. - Cholera. Stanęłam na coś. - zaczęłaś utykać. Kolejny raz uświadomiłem się w teorii, iż byłabyś niezłą aktorką.
- Kosi. Ale nie teraz. Po co tu przyszliśmy? Pociąć sobie nogi jakimiś trawami? Ach tak, jesteś masochistką. Zapomniałem. - zaczęłaś przedrzeźniać mnie i po chwili usadowiłaś się na środku naszej ukochanej polany.
- Tu się najlepiej rozmawia. - rozmawia. Chcesz rozmawiać? No to Maciek, zabawisz się w terapeutę. Cały czas zmieniałaś pozycję, a ja obserwowałem twoją twarz. Byłaś zadowolona, uśmiechnięta, bardzo głośna. Przypomniało mi się wtedy jak zabrałem cię na skoki. Powiedziałaś mi później, że kogoś poznałaś. Poznałaś na skokach, na skokach poznałaś. Poznałaś skoczka. To źle.
- Który? - zapytałem cichutko i czekałem aż wypowiesz te dwa słowa dzięki którym każdy by go rozpoznał. Ale ty siedziałaś i bawiłaś się swoimi włosami, zawijając je na koniuszki palców. Ewidentnie coś się zmieniło.
- Co który? Czy ty sądzisz, że gdy dziewczyna się uśmiecha to oznacza, że musiała zakochać się w tym prymitywnym gatunku, który przez większość tego społeczeństwa nazywana jest mężczyznami. - wylałaś swoje żale, och jak miło. Spojrzałem na ciebie przymrużonymi oczami. Czyżbym poczuł się dotknięty tymi słowami? Rzuciłaś ciche przepraszam i odwróciłaś głowę.
- Przyzwyczaiłaś mnie do swojego charakteru, nie musisz przepraszać. - wydukałem przestraszony i zaniepokojony tym jak zareagujesz na moje słowa. - Po prostu stałaś się inna. Promieniejesz, to widać.
- Zmieniłam nastawienie. - spojrzawszy na swoje poharatane nadgarstki wróciłaś do opowiadania. - Zaczęłam żyć, a zaprzestałam przejmować się opinią innych ludzi i w sumie to wiesz, jest teraz lepiej. - pochopnie rzucasz słowa Anielo, oj pochopnie. Niby było lepiej, a tu wielkie bum i jest gorzej niż dotychczasowo.

Wiosenne, rześkie poranki przeradzały się w coraz to gorętsze letnie przedpołudnia. Twój bardzo dobry humor przemieniał się w coś złego. Pewnie znowu zamykałaś się w swoim pokoju z myślą w głowie chcę uciec lub chcę zniknąć. W gorszym wypadku siedziałaś gdzieś schowana przed tym całym chorym społeczeństwem i obmyślałaś plan zagłady swojego nędznego żywota.
Wieczorami szwendałaś się po okolicy, często pijana lub wystudzona. Bałaś się przyznać otaczającym cię najbliższym, że jednak sobie nie radzisz i potrzebujesz pomocy. Często oglądałaś zmartwione oczy matki, które odprowadzały cię nocą jak raczyłaś zjawić się w domu. Gdy siedziałaś już w zaciszu własnego pokoju i próbowałaś zmusić swoje ciało do snu wytężałaś słuch i słyszałaś cichy płacz kobiety. Po chwili wszystkie dźwięki uciszały się, a ty zasypiałaś. Nie mogłaś spać, a każdej kolejnej nocy budziłaś się dręczona przez poczucie winy.
Często wypowiadałaś słowo przepraszam, czasami niepotrzebnie, czasami zbyt wiele razy. To słowo przylgnęło do ciebie i nie dawało oznak tego, że chce odejść. Przepraszałaś za wszystko. Przepraszałaś za to, gdy twój oddech na chwilę przyśpieszył, oczy stały się większe, a twoje policzki momentalnie przybrały kolor czerwony. Przepraszałaś za to, gdy łzy spływały z twoich zielonych oczu i moczyły mi bluzę. Przepraszałaś, gdy budziłaś się po tym jak zasnęłaś na moim łóżku. Przepraszałaś, gdy podniosłaś głos lub wypowiedziałaś jakieś słowo zbyt pochopnie.
Na pierwszy rzut oka wzbudzałaś przyjemne odczucia. Młoda, wysoka, szczupła, twarz też miałaś przyjazną. Łagodne spojrzenie, blada skóra i malinowe usta wspólnie się dopełniały. Najlepiej wyglądałaś gdy na twoją twarz wkradał się uśmiech. Nie było to zbyt częstym zjawiskiem, uśmiechałaś się tylko podczas specjalnych okazji.
Wraz z pierwszym spojrzeniem wszyscy ciebie lubili, nagle wypowiedziałaś parę słów i zostali tylko najwytrwalsi, a nawet im nie udało się wysiedzieć z tobą długo. Nie chodzi tu o twój głos, był on zwyczajny, lecz o to co wypowiadałaś. Odstraszałaś od siebie ludzi, a później żaliłaś się, że nie masz z kim pogadać. Został ci tylko ten nędzny Maciek. Nawet nie wiesz ile pracy włożyłem w to by ta przyjaźń mogła zacząć normalnie funkcjonować i przetrwać pewien okres czasu.
Prawdopodobnie nikt nie odkrył prawdziwej twarzy Anieli Kalinowskiej, aż tu nagle zjawiam się ja, mieszam w twoim życiu i dowiaduję się o tobie więcej niż wie twoja matka.
Rozłupując skorupę, którą szczelnie się owinęłaś natrudziłem się i to bardzo. Patrząc na to z innej perspektywy jednak było warto. Odkryłem twoją prawdziwą duszę i mogłem stwierdzić, że byłaś wrażliwa. 
I to cholernie. Tylko błędem, który często popełniałaś było zagrzebywanie się w sobie i nie pozwalanie emocjom na wyjście i ukazanie się.

- Nie siedźmy tu. - twój wzrok wybił mnie z toru i momentalnie chciałem się poprawić, lecz było za późno.
- Czemu tak bardzo nie lubisz tu być? 
- Bo stąd zbyt daleko do głównej drogi, a co za tym idzie szpitala. Jeśli wiesz o co mi chodzi. - oj Kot zaraz pożałujesz, że to powiedziałeś.
- Bardzo zabawne. Prymitywie. - odburknęłaś i podciągając się na łokciach wykrzywiłaś twarz w celu przedrzeźniania mnie.
- Gatunek wspaniały się odezwał. - spędzam z tobą za dużo czasu. Odzywam się podobnie do ciebie. Dobrze, że nie mam jeszcze myśli samobójczych. 

----------------------
Jestem zadowolona, choć pewnie nie powinnam, ale cii. Takie oto coś. Coś krótkiego, ale wszystko będzie krótkie, samo opowiadanie będzie miało może z 5 rozdziałów, jak dobrze pójdzie.
Miało być w sobotę, ale jakoś dobrze mi się pisało i jest dziś.
Głębsze przedstawienie Anieli może się jednak spodoba.
Przepraszam za wszystkie błędy i zachęcam do komentowania :)
Justyna po cholere opisujesz siebie pod postacią bohaterki? dfhdsjhfsjh.

6 komentarzy:

  1. Ciekawe opowiadanie, trochę jeszcze nie za bardzo ogarniam o co chodzi, ale przeczytam jeszcze ze dwa razy i załapię ;) Liczę, że następny pojawi się niedługo ;D
    Pozdro! ;*

    PS Co ma oznaczać ten skreślony tekst?

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! :O ciężko mi napisać coś więcej.
    świetnie piszesz. ♥ naprawdę świetne! czekam niecierpliwie na następny rozdział. :)

    pozdrawiam i całuję ♥

    @13Martis

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze tak jest, gdy jakaś dziewczyna przechodzi niezapowiedzianą przemianę mentalną, to od razu pierwszym podejrzeniem jest to, że "może się w kimś zakochała". Szkoda tylko, że to tak rzadko okazuje się prawdą :D
    Coraz bardziej podoba mi się Twój styl pisania! :)
    Czekam na nowy :*
    Pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń
  4. A co ja tu będę się rozdrabniać, jest świetnie, czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powinnaś być zadowolona bo jest świetnie!
    Poznajemi coraz lepiej dogłębną sytuację w jakiej znalazła się Aniela. I nie było jej łatwo. Nie było też łatwo otoczeniu wokół niej, bo ciężko jest patrzeć jak własne dziecko, przyjaciółka czy nawet siostra stacza sie z każdym krokiem w puste dno. I to właśnie boli.
    Jednak dobrze że znalazł się ktoś taki jak Maciek, ktoś kot potrafi ją wysłuchać, i nie zraza sie do jej osobowości!
    Bardzoo podoba mi sie ten rozdział ;))
    czekam już na kolejny ;))
    pozdrawiam,
    Metka.

    ps. u mnie nowy ;)) http://wszystko-sie-zmieni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zadowolona być musisz, bo i jest z czego! Taak, skomplikowane te relacje, skomplikowana osobowość, ale przez to fascynuje i intryguje, zachęca i odpycha jednocześnie. Aniela jest piękna na zewnątrz, ale wciąż nie wiemy czy pod maską złej, zrozpaczonej kobiety nie ukrywa się w jej sercu prawdziwy diament, który trzeba tylko oszlifować ciepłymi, wyrozumiałymi słowami Maćka i innych ludzi, których maska tak odstrasza... Miejmy nadzieję, że ona sama zacznie ten diamencik szlifować i możemy mieć tu naprawdę wielkie objawienie. Wszystkie zmiany jednak wymagają czasu :)

    OdpowiedzUsuń