sobota, 23 marca 2013

#1. Mała Anielka pośrodku zacofanego społeczeństwa.


Wiatr delikatnie rozwiewał twoje kasztanowe włosy. Siedziałaś parę metrów przede mną, na trawie. Nogi miałaś podkulone pod samą brodę, a twoje dłonie lekko zaciskały się na wysokości twoich kolan. Głowę miałaś zadartą do góry, spoglądałaś na chmury, z których prawdopodobnie zaraz spadnie deszcz. Często tu bywałaś. Przychodziłaś tu gdy chciałaś pomyśleć, zastanowić się nad sensem życia, lub gdy miałaś jakiś problem. Raz podczas gdy przyszedłem tu i zagadałem do ciebie powiedziałaś mi, że jakbyś kiedykolwiek miała ze sobą skończyć to tylko tu. Od tamtego czasu spotykaliśmy się częściej. Chciałem przywrócić cię do żywych. Zabierałem cię na imprezy lub na spacery. Czasami zabierałem cię do swojego domu. Raz wyciągnąłem cię na konkurs, byłaś zadowolona, szczęśliwa, uśmiechnięta i to był jeden z tych dni, gdy nie wspominałaś o śmierci. Później zerwaliśmy kontakt na twoje życzenie. Gdy skończył się sezon i postanowiłem chwilę odetchnąć w domowym zaciszu, przed domem pewnego ranka stałaś ty. Opierałaś się o ścianę. Uciekłaś. Pewnie zrobiłaś to parę dni temu, a ze strachu nie wrócisz do domu. Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedziałem ci, że zawsze możesz na mnie liczyć. Pewnie wtedy sobie o tym przypomniałaś. Podszedłem do ciebie i zmierzyłem cię wzrokiem. Bałem się, że ktoś coś ci zrobił lub, że sama chciałaś ze sobą skończyć. W głowie nadal miałem twoje słowa. Słowa, które wypowiedziałaś bardzo słabo, podczas gdy twój głos zawsze był bardzo dźwięczny i mocny.
Zwątpiłam. Zatraciłam wiarę i znowu chcę ich spotkać. - Lecz Pan chyba nie ma ochoty byś była już koło niego, nie chce byś była jego anielicą. Tyle razy znajdowałem cię w beznadziejnym stanie, albo pijaną, albo na haju bo wzięłaś jakieś świństwo. Raz na moich oczach chciałaś podciąć sobie żyły, a jeszcze innym razem zemdlałaś podczas rozmowy z moimi rodzicami jak się później okazało, bo wzięłaś za dużo leków.
To co nas łączy można nazwać czymś czymś specyficznym. Jest to mocna przyjaźń, którą trzeba pielęgnować. Lecz w twoim świecie pielęgnowanie czegoś to nadawanie temu nowych blizn.
Pochodziłaś z normalnego domu. Ojciec wracał regularnie o tej samej porze z pracy, po czym szedł ucałować żonę, a w ciągu krótkiej wędrówki po domu zawsze zaglądał do ciebie. Czasami udawałaś jak to dobrze jest i witałaś go z uśmiechem. Innym razem siedziałaś obrażona na cały świat. Ale i tak najczęściej mężczyzna nie zastawał tam ciebie. On chyba też zwątpił bo później nawet do ciebie nie zaglądał. Raz spotkaliśmy twoją twoją rodzinę gdy wyszliśmy się przejść. Przystanęliśmy na chwilę. Twoja mama zaczęła rozmowę, która po chwili straciła sens i przestała się kleić. Odeszliśmy w swoją stronę i wtedy pierwszy raz ujrzałem twoje łzy. Zaczęłaś biec, ale po chwili stanęłaś i wróciłaś do mnie ze spuszczoną głową, wtuliłaś się we mnie i wyszeptałaś parę niezrozumiałych słów.

- Po co tu przyszedłeś? - wychrypiałaś nawet nie odwracając się. 
- Chcesz zaprzepaścić to wszystko o co tak długo walczyłaś? - usiadłem obok ciebie i wziąłem źdźbło trawy do rąk. 
- Nie mam dla kogo żyć. Rodzina ma mnie w dupie, nasza przyjaźń znowu się osłabia i, i, ech nieważne. - położyłaś się na trawie i teraz wpatrywałaś się w jeszcze niebieskie niebo, z którego pewnie niedługo spadnie deszcz. 
- O proszę, pierwszy raz przyznałaś się na głos, że się przyjaźnimy. - szturchnąłem cię lekko w rękę, a ty się uśmiechnęłaś. - No dokończ. Chcę wiedzieć! Tak dobrze idzie ci przyznawanie się do własnych uczuć. 
- Tak, zakochałam się. Zadowolony? - teatralnie zakryłaś oczy dłońmi, a po chwili wydałaś z siebie cichy chichot. 
- Twoje zmiany nastrojów mnie wykończą, Anielo. - teraz to ja dostałem w głowę, wiedziałem jak bardzo wyczulona jesteś na dźwięk własnego imienia. Nie wierzę, że taka roześmiana i pełna życia dziewczyna, chce je sobie odebrać. 

- Nie ciągnij mnie tam! - zapierałaś się nogami, a ja jak durny ciągnąłem cię za ręce. - Nie mam problemów, nie chcę z nikim rozmawiać. - byłaś niezłą aktorką. Ludzie patrzyli się na nas, a ty udawałaś, że chce ci coś zrobić i krzyczałaś najgłośniej jak tylko mogłaś. Weszliśmy do małego budynku, w jednym z pokoi znajdujących się w nim siedzi właśnie pani i czeka na ciebie.
- Aniela Kalinowska. - skrzywiłaś się na dźwięk swojego nazwiska i niechętnie wstałaś.
- Kocur idziesz ze mną. - cicho wysyczałaś w moją stronę i zniknęliśmy za jasnymi drzwiami. Kobieta o blond włosach, która na oko dobijała do czterdziestki zadawała ci pytania, a ty odpowiadałaś, ale tak trochę od niechcenia.
- Czemu chcesz umrzeć? - spytała nagle.
- A czemu nie? Pani nigdy nie miała nigdy gorszego dnia i nie chciała zniknąć tak na zawsze? - spytałaś się jej, co chyba nieźle wyprowadziło ją z dobrze wytyczonego już toru.
- Miałam. - przyglądałem się tej rozmowie z większej odległości. Kobieta siedziała na swoim miejscu i wpatrywała się w ciebie. Ty za to powiedziałaś coś pod nosem i nadal zapatrzona w okno i padający za nim deszcze odpowiedziałaś jej.
- No to ja mam tak każdego dnia. - przeniosłaś na nią wzrok i uśmiechnęłaś się przyjaźnie. - Zastanowię się jeszcze. - wzniosłaś ręce w geście kapitulacji.

---------------------
Tak coś Jus wzięło na jakieś opowiadanie. Znowu krótkie, znowu o Maćku, ale on mi tak jakoś pasuje do tego typu opowiadań.
I tak ogólnie to, to co jest kursywą to jest teraźniejszość, a przeszłość jest normalna.
To tyle. Kogoś informować? Zostawcie tt lub co tam chcecie.
Można prosić o komentarze? :)
Zbyt optymistycznie. 

9 komentarzy:

  1. bo najlepsze opowiadania wychodzą o Maćku :) moje również jest zapraszam :) http://zagubiona-zatracona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno naprawdę super piszesz! :)
    czytałam już wcześniej Twoje opowiadania i to jest tak samo świetne jak tamte. :)
    pisz szybko następny rozdział. <3 i jak możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach. :) mój tt @13Martis

    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym była wdzięczna za info : @MagdaKazimierc1
    ciekawie się zapowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. informuj mnie :) @fight_to_theend zaintrygowała mnie fabuła :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie się zapowiada :D informuj mnie: @Hope_vb :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadania o Maćku wychodzą Ci świetnie ;) I na pewno nie tylko te o Maćku ale na razie na te trafiłam ;)) Dziewczyna, hmm,,, miała normalne życie, do czasu, do czasu gdy sie cos w nim popsuło i spadła na samo szare dno swojego życia. Maciek pojawił się u niej jak dobry anioł stróż, kochana postać która nie potrafi obejść obojętnie wobec jej problemów, a nawet zaprzyjaźnia sie z nią. Mam nadzieję że ta przyjaźń zmieni jej życie, i znów odnajdzie w nim sens ;))
    Świetny początek i czekam już na następne ;))
    pozdrawiam,
    Metka..
    aa i informuj mnie proszę na tt @meeeetka
    dziękuje z góry ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadania o Maćku zawsze dobre! Prawdę mówiąc zaintrygowałaś mnie tym rozdziałem ;). Ale - lubię takie :)
    Czekam na więcej! :)
    I możesz mnie informować - @letenjee
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, ja coś o tym wiem, Maciek nadaje się wszędzie i opowiadanie z nim zawsze są mistrzostwem. Ona nie ma łatwo, współczuję jej z całego serca. Miewam gorszy dzień, miewam często gorsze dni i bywa, że mam tak jak dziewczyna wyżej. Doskonale ją rozumiem i będę z nią do końca.
    Poinformujesz na gg?
    24451477 :D

    OdpowiedzUsuń
  9. To niesamowicie ważne, żeby mieć świadomość, że zaraz obok jest ktoś kto przytrzyma za rękę, gdy będzie się miało głupi pomysł. Ktoś, kto nie pozwoli skrzywdzić, pocieszy i pokaże jakiś sens w tych ciężkich chwilach. Takim kimś jest tu Maciek. Anioł Stróż Anieli. Cierpliwy, wyrozumiały, a co najważniejsze, jest i zawsze będzie... Co by się nie działo ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń